Przejdź do menu Przejdź do treści

Kilka słów o spektaklu „Cendrillon”

13 czerwca w Klubie Studenckim „Bakałarz” odbyła się premiera spektaklu Cendrillon przygotowanego przez grupę Théâtre de poche pod kierownictwem p. Timothée Charmion. Ci, którzy byli, wiedzą, a nieobecni – niech przeczytają co ich ominęło. 

Przedstawienie zostało oparte na sztuce Joëla Pommerata o tym samym tytule, stanowiąc unowocześnioną wersję historii Kopciuszka. Nie było balu, tylko dyskoteka. To nie Kopciuszek zgubił pantofelek, ale Książę sam podarował swój but dziewczynie. Kopciuszek to już nie Cendrillon, lecz Cendrier. Nawet przepiękne staromodne stroje zostały wyśmiane. Fabuła zdawała się więc balansować między baśnią a współczesnością. Strzałem w dziesiątkę okazało się być włączenie jednej z piosenek Stromae, jednak nie jako papa, a mamaoutai 

Warto zwrócić uwagę na aranżację sceny, która, ze względu na ograniczone możliwości, zapewne stanowiła wyzwanie dla scenografów. Kiedy scena rozgrywała się w domu, tło stanowiły zasłony, ale kiedy postacie przenosiły się do klubu, odsuwano je, odsłaniając misternie malowany mur. Sprytnie wykorzystano drzwi znajdujące się w ścianie, które stały się wejściem do „pałacu”. Był jednak taki rekwizyt, bez którego całokształt by nie ucierpiał – kosz. Widziały go tylko osoby siedzące blisko, a nie wnosił on nic do historii. 

Studenckie grupy teatralne potrafią mieć zróżnicowany poziom, lecz w tym wypadku należy powiedzieć o naprawdę wysokiej jakości gry aktorskiej. Z perspektywy widza można było dostrzec dopracowanie każdej kwestii, zdanie po zdaniu. Nie dało się również nie czuć ogromu pracy włożonego przez całą obsadę w przygotowanie występu. Szczególnie zapadającymi w pamięć postaciami zdawały się być siostry Kopciuszka (Luiza Langer i Julia Kozłowska) z ich bezbłędną i zabawną synchronizacją oraz nie kto inny jak Wróżka (Łukasz Marek), która w butach na bardzo wysokim obcasie oczarowała publiczność. Należy też wyróżnić niezwykle realistyczne odegranie zmęczenia swoimi córkami u Macochy (Krystyna Mika), porywające tłumy wykonanie piosenki przez Księcia (Dorian Kamracki), bezbłędne odnalezienie się w dwóch różnych rolach Ojca i Króla (Dawid Balinka), wierne oddanie całego wachlarza emocji Kopciuszka (Magdalena Gucwa) oraz budzącego grozę ochroniarza (Wiktor Kosiło). A co mówili sami aktorzy? 

Łukasz Marek: Bardzo dobrze się bawiłem. Jestem zadowolony, że nasz uniwersytet jest otwarty na takie rzeczy i po prostu jestem bardzo dumny z tego, co tu wyszło. Polecam, było super. Myślę, że moimi ulubionymi momentami są kwestie Macochy i Kopciuszka.  

Dawid Balinka: Myślę, że wyszło idealnie. Nawet jeśli zdarzyły się jakieś małe pomyłki, o których oczywiście nikt się nie dowie, to ładnie z nich wybrnęliśmy. Cieszymy się, że przyszło aż tyle osób, bo zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, że będzie trzeba dokładać krzesła i stoły. Cieszymy się, że jest zapotrzebowanie na coś takiego i mamy nadzieję, że się podobało. Chociaż po reakcjach publiczności chyba możemy wnioskować, że nie było najgorzej. Mam nadzieję, że było widać, że włożyliśmy w to kawałek serca.  

Luiza Langer: Bardzo dobrze się czułam w roli siostry Kopciuszka, ponieważ to jest zupełnie inny charakter niż mam. Od początku, jak zaczęliśmy robić pierwsze próby, bardzo chciałam nią być, więc bardzo się cieszę, że się udało i mam nadzieję, że wszystko wyszło super. Grałyśmy razem z Julią siostry, bardzo dobrze od samego początku się zgrałyśmy. Myślę, że było widać, że i na scenie, i poza nią fajnie się dogadałyśmy – to też nam dużo ułatwiało.  

Tłumy, które oblężyły „Bakałarza” i które po spektaklu nie żałowały owacji na stojąco, są wystarczającym wyznacznikiem zainteresowania sztuką i sukcesu grupy Théâtre de poche. Doczekaliśmy się już kontynuacji tej historii, napisanej przez Magdalenę Gucwę, Maję Kołodziej i Kamilę Paulewicz. Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem będziemy mogli zobaczyć ją na żywo. Może będzie to w miejscu, które bez problemu pomieści wszystkich widzów? 

 

O dalszych losach Kopciuszka możemy przeczytać tutaj: 

wersja polska

wersja francuska

Natalia Solecka