Przejdź do menu Przejdź do treści

Jak żyć będąc w pełni sobą?

Lise Bourbeau jest kanadyjską francuskojęzyczną pisarką i ekspertką od rozwoju osobistego. W swoim bestsellerze pt. „Bądź sobą. Wylecz swoje 5 ran” porusza temat masek, które zakładamy, aby uchronić się przed zranieniem. Czym tak naprawdę są te maski? Jakie są źródła tytułowych ran w nas samych?

Myślą przewodnią książki jest założenie, że każda osoba od momentu poczęcia do 7. roku życia doświadcza ran, które prowadzą do zakładania masek chroniących przed ponownym zranieniem.

Istnieje pięć rodzajów ran, do których przypisane są maski. Możliwe jest noszenie kilku masek, jednak zazwyczaj jedna z nich dominuje.

Pierwszą zidentyfikowaną przez autorkę raną jest odrzucenie, do którego przypisana jest maska uciekiniera. Rana ta objawia się w relacjach z rodzicem tej samej płci od poczęcia do pierwszego roku życia. Osoby, które jej doświadczają nie wyróżniają się w tłumie, są ciche i niepozorne, często też wątpią w swoje możliwości. Drugą raną jest porzucenie, które chowa się pod maską osoby zależnej. Ujawnia się ona w relacji z rodzicem płci przeciwnej i dotyczy często osób, które czują się ofiarami. Ten typ osobowości szuka sytuacji, w których mógłby dramatyzować, wyolbrzymiać problem lub być po prostu w centrum uwagi.

Kolejna maska, masochistyczna, skrywa upokorzenie, które ma swoje źródło w poniżających komentarzach rodzica. W dorosłym życiu, osoby z tą raną interpretują wszelkie słowa krytyki jako formę upokorzenia. Potrafią brać na siebie odpowiedzialność za innych, co nierzadko skutkuje problemami w radzeniu sobie z krytyką.

Następną maską jest maska kontrolująca, która osłania ranę zdrady wynikającą z niedotrzymania obietnicy przez rodzica płci przeciwnej. Tacy ludzie pragną mieć ostatnie słowo, niezależnie od okoliczności, gdyż nie tolerują przegranej, która dla nich oznacza porażkę.

Ostatnia rana to niesprawiedliwość, związana z maską surowości. Osoby te radzą sobie same, prosząc o pomoc jedynie w ostateczności. Pracują nadmiernie, wierząc, że zasłużą w ten sposób na szczęście, starając się jednocześnie emanować pozytywną energią, mimo że mogą być postrzegane jako oziębłe.

Z chwilą uświadomienia sobie własnych ran i noszonych masek, pojawia się pytanie, jak można je leczyć. Kluczowe jest zrozumienie ich źródła oraz akceptacja. Istnieją jednak wskazówki, które mogą sygnalizować proces uzdrowienia, ale po bardziej szczegółowe informacje warto sięgnąć do książki L. Bourbeau. Gorąco polecam! Należy jednak zawsze pamiętać, że te rany prowadzą nas na ścieżkę do miłości i autentycznego bycia sobą.

Magdalena Hałdaś